Home » eBiblioteka » ZIMOWA MAGIA… WKRÓTCE JUŻ ŚWIĘTA!

ZIMOWA MAGIA… WKRÓTCE JUŻ ŚWIĘTA!

O świętach można także przeczytać w książce Astrid Lindgren “Dzieci z Bullerbyn”. W rozdziale “Wkrótce już święta” zapoznacie się z przygotowaniami do świąt. Polecam!

WKRÓTCE JUŻ ŚWIĘTA!

Następnego dnia słońce świeciło, a piękny, biały puszysty śnieg leżał na wszystkich drzewach. Tego dnia mieliśmy po raz ostatni przed Gwiazdką iść do szkoły. Pani w szkole powiedziała, że nie spała całą noc. Nie mogła usnąć, leżała tylko i myślała, jak daliśmy sobie radę w tym śniegu. Ponieważ był to ostatni dzień przed świętami, pani przeczytała nam śliczne opowiadanie gwiazdkowe. Wszystko było jakoś dziwnie i inaczej. Właśnie w chwili gdy już mieliśmy wychodzić ze szkoły, zdarzyło się coś, co było najlepsze ze wszystkiego. Pani napisała do Sztokholmu i zamówiła dla nas książki. Pokazała nam kiedyś duży arkusz, na którym było moc prześlicznych obrazków, przedstawiających okładki różnych książek z bajkami. Mogliśmy wybrać sobie książki, które chcielibyśmy kupić. Ja zamówiłam dwie, a Lasse i Bosse też po dwie. Na moich były prześliczne księżniczki i książęta. Właśnie ostatniego dnia przed świętami przysłali pani te książki. Chodziła po klasie i rozdawała je dzieciom. Nie mogłam się wprost doczekać, kiedy dostanę swoje. Lecz mamusia powiedziała, że nie wolno mi ich czytać, aż dopiero w Wigilię. Zanim wyruszyliśmy do domu, odśpiewaliśmy wszystkie świąteczne pieśni, jakie umieliśmy, a pani powiedziała, że ma nadzieję, że wesoło spędzimy święta. Że będą wesołe – tego byłam pewna! Britta, Anna i ja pobiegłyśmy do sklepikarza i kupiłyśmy czerwonego, zielonego, żółtego i niebieskiego papieru, gdyż chciałyśmy zrobić koszyczki na choinkę. Potem poszłyśmy do domu. Było tak jasno i ładnie. W pewnej chwili, po drodze, Britta wyjęła swoją książkę z bajkami. Powąchała ją. Potem powąchaliśmy ją wszyscy po kolei. Nowe książki pachną tak ślicznie, że po prostu czuje się po zapachu, jak przyjemnie będzie je czytać. Potem Britta zaczęła czytać swoją książkę. Jej mama też powiedziała, że książki należy schować aż na wieczór wigilijny. Britta tłumaczyła się, że przeczyta tylko mały, malusieńki kawałek. Gdy przeczytała ten kawałek, uważaliśmy wszyscy, że to jest bardzo ciekawe opowiadanie, i poprosiliśmy ją, żeby przeczytała jeszcze kawałeczek. Przeczytała więc jeszcze trochę. Lecz to nic nie pomogło, bo gdy skończyła, byliśmy znów ciekawi dalszego ciągu. – Muszę się dowiedzieć, czy książę został odczarowany, czy nie – mówił Lasse. Zmuszona więc była przeczytać jeszcze kawałeczek. Czytaliśmy więc aż do Bullerbyn, a wtedy okazało się, że Britta przeczytała nam całą książeczkę. Powiedziała jednak, że to nic nie szkodzi, bo i tak przeczyta ją jeszcze raz w wieczór wigilijny. W domu mama i Agda zajęte były robieniem świątecznej kiełbasy i wszędzie był straszny rozgardiasz. Zaraz po obiedzie Lasse, Bosse i ja wyszliśmy i zbudowaliśmy w ogrodzie ogromną, piękną latarnię ze śniegu. Britta, Anna i Olle przyszli również, żeby nam pomóc. Na lipie siedziało moc gilów, wróbli i sikorek, które wyglądały na bardzo głodne. Pobiegłam więc i spytałam tatusia, czy pozwoli nam trochę wcześniej wynieść snopki świąteczne dla ptaszków. Tatuś się zgodził. Pobiegliśmy więc wszyscy do stodoły i wzięliśmy pięć snopków owsa, które odłożyliśmy specjalnie w czasie młocki. Umocowaliśmy je wysoko na jabłonkach w naszym ogrodzie i już po chwili siedziało tam pełno ptaszków i łasowało. Z pewnością myślały, że to już wieczór wigilijny. Ach, jakże pięknie było z tymi snopkami, śniegiem i wszystkim wokoło. Wieczorem siedziałyśmy z Brittą i Anną u dziadziusia i kleiłyśmy koszyczki na choinkę. Chłopcy też przyszli. Z początku nie chcieli nam wcale pomóc przy tej robocie, ale po chwili nabrali wielkiej ochoty. Siedzieliśmy sobie wokół dużego, okrągłego stołu u dziadziusia i zrobiliśmy pięćdziesiąt cztery koszyczki, które podzieliliśmy równo, tak że wypadło osiemnaście dla Zagrody Północnej, osiemnaście dla Zagrody Środkowej i osiemnaście dla Południowej. Dziadziuś poczęstował nas jabłkami i cukierkami ślazowymi. Przez cały czas, gdy siedzieliśmy tam, myślałam, że nazajutrz będziemy piec pierniki! Było to niemal równie przyjemne jak wieczór wigilijny. Gdy tak w najlepsze kleiliśmy koszyczki, Lasse wybiegł do ogrodu i zapalił świeczkę, którą wstawiliśmy do latarni ze śniegu. Ach, jakże pięknie świeciła w ciemności latarnia! Gdy patrzyłam, jak stoi w ogrodzie i świeci, musiałam cały czas myśleć o tej piosence wigilijnej: „Stoi Gwiazdka u zaśnieżonych wrót, kołacze i mruga…” Wprost widziałam, jak stoi tam i mruga, zupełnie jak nasza latarnia ze śniegu. – Biedny jesteś, dziadziusiu, że nie możesz zobaczyć naszej latarni – powiedziała Anna. – Może chcesz, żebyśmy ci coś zaśpiewali? – spytała. Dziadziuś szalenie lubi, gdy mu śpiewamy. Więc zaśpiewaliśmy. Zaśpiewaliśmy właśnie tę samą piosenkę, o której myślałam: „Stoi Gwiazdka u zaśnieżonych wrót…” – Czy nie uważasz, że to strasznie przyjemna rzecz Gwiazdka? – szepnęła Anna. Odpowiedziałam, że tak. Bo tak uważam. Jest to najprzyjemniejsze ze wszystkiego, co znam. Jest nam wtedy – wszystkim dzieciom w Bullerbyn – tak wesoło! Wesoło jest nam zresztą często. I latem, i w zimie, i na wiosnę, i na jesieni. O, jak nam jest wesoło

RP

  • 78
  • 921
  • 520 274

Stan powietrza w Jaźwinach

Skip to content